Typ tekstu: Książka
Autor: Błoński Jan
Tytuł: Forma, śmiech i rzeczy ostateczne
Rok: 1994
narratora nasycona mową postaci, tym mniej zborna, pokraczniejsza, w końcu bełkotliwa, bezsensowna. Skrajnym przypadkiem będzie przeniknięcie wypowiedzi przez rzadko cytowaną, ale silnie obecną - uczuciowość partnera, którego słowa pozostają przeważnie domyślne: "Zosia (...) coraz ściślej łączyła się ze mną i wprowadzała mnie w siebie (...) Nie mogłem już dalej iść ani słuchać, ani odpowiadać, a jednak musiałem iść, słuchać i odpowiadać.
Szliśmy przez jakieś łąki, a na tych łąkach trawa była zielono zielona i zieleniejąca, pełna żółtych kaczeńców, lecz kaczeńce były nieśmiałe, wtulone w trawę, a trawa trochę śliska, mokra i odrobinę podmokła (...) Pierwiosnków mnóstwo się pokazało po obu stronach ścieżki, ale pierwiosnki były
narratora nasycona mową postaci, tym mniej zborna, pokraczniejsza, w końcu bełkotliwa, bezsensowna. Skrajnym przypadkiem będzie przeniknięcie wypowiedzi przez rzadko cytowaną, ale silnie obecną - uczuciowość partnera, którego słowa pozostają przeważnie domyślne: &lt;q&gt;"Zosia (...) coraz ściślej łączyła się ze mną i wprowadzała mnie w siebie (...) Nie mogłem już dalej iść ani słuchać, ani odpowiadać, a jednak musiałem iść, słuchać i odpowiadać.<br>Szliśmy przez jakieś łąki, a na tych łąkach trawa była zielono zielona i zieleniejąca, pełna żółtych kaczeńców, lecz kaczeńce były nieśmiałe, wtulone w trawę, a trawa trochę śliska, mokra i odrobinę podmokła (...) Pierwiosnków mnóstwo się pokazało po obu stronach ścieżki, ale pierwiosnki były
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego