nie był dość potężny, aby złemu zapobiec? <br>Róża odkąd traktowała Boga - wedle napięcia uczuć - raz jako nieprzyjaciela, raz jako istotę uginającą się pod ciężarem władzy. Zaprzeczyć Mu istnienia nie umiała. Wydawał się niewątpliwie obecny w lasach, w morzach, w chmurach. Prakomórki, łańcuchy filogenetyczne, samowystarczalny, automatyczny kosmos "postępowców" - na to nie odpowiadała wyobraźnia. W burzy słyszała Róża wyraźnie głos Boga; nocą widziała czarne Jego przeloty pośród gwiazd. Wierzyła, że On sprzyja drzewom, strumieniom, wilkom, że rozumie i kocha ich naturę. Kiedy ryczał grzmotami, kryła się po zwierzęcemu, żeby Go rozbroić. Podczas pięknej pory, między jaśniejącą przyrodą chwaliła Go, pragnąc, by nie wygonił