Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Niczego sobie! Vickers? - Aha!
Spojrzał na zegarek: dziewiąta dochodziła.
- Daj - sięgnął po rewolwer. - Nie ma czasu. Schował broń i przeszedł na ton dowódcy.
- No, chłopcy, dosyć tego dobrego! Tego - wskazał na leżącego - na razie na bok, forsę trzeba pozbierać... potem się zastanowimy, co dalej.
Jego opanowany, przejrzysty głos wniósł pewne odprężenie. Zbrodnia, która się przed chwilą dokonała, była na razie tylko wspólną sprawą ich czterech, zamknięta pomiędzy ścianami piwnicy, niewiadoma dla świata.
Kossecki z Szymańskim, wziąwszy zabitego za nogi i ramiona, przeciągnęli go pod ścianę w najodleglejszy kąt piwnicy. Złożony tam, wydał się od razu mniejszy, skrócony przez mrok i samotność
Niczego sobie! Vickers? - Aha!<br>Spojrzał na zegarek: dziewiąta dochodziła.<br>- Daj - sięgnął po rewolwer. - Nie ma czasu. Schował broń i przeszedł na ton dowódcy.<br>- No, chłopcy, dosyć tego dobrego! Tego - wskazał na leżącego - na razie na bok, forsę trzeba pozbierać... potem się zastanowimy, co dalej.<br>Jego opanowany, przejrzysty głos wniósł pewne odprężenie. Zbrodnia, która się przed chwilą dokonała, była na razie tylko &lt;page nr=81&gt; wspólną sprawą ich czterech, zamknięta pomiędzy ścianami piwnicy, niewiadoma dla świata.<br>Kossecki z Szymańskim, wziąwszy zabitego za nogi i ramiona, przeciągnęli go pod ścianę w najodleglejszy kąt piwnicy. Złożony tam, wydał się od razu mniejszy, skrócony przez mrok i samotność
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego