po polowaniu.</><br><br><br><div><tit>Zające w Małopolsce - 14.12.2001r.</><br>Był piękny, pogodny dzień, był z rana prószący śnieżek, a potem, gdy się wypogodziło, było lekko mroźne ciepełko podsycane słoneczkiem. Poza wymarzoną pogodą była doskonała organizacja, dobrze chodząca nagonka, ognisko i ciepły poczęstunek (gdzie między kęsami kiełbasy czasem trafiała się fasola i odrobina frakcji płynnej), a przede wszystkim był kapitalny stan zajęcy, stan jakiego nie widywałem nawet w dawnych dobrych czasach zajęczego urodzaju. I było polowanie. Polowanie, jakie w pamięci pozostaje na zawsze! W każdym miocie harcowały przed nami dziesiątki kotów, w każdym nie szczędziły nam myśliwskiej uciechy. Sprytnie prowadzone pędzenia pozwalały wielu