Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
oka z Gawriły. Jego wielkie, mocne dłonie budziły we mnie uczucie ufności. W sposobie jedzenia, w ruchach, w powolnym dobieraniu słów Gawriła miał coś szczególnie statecznego, coś, co chwilami przypominało mi ojca. Pewnego razu, patrząc tak na niego, poczułem nagły przypływ czułości, podbiegłem i pocałowałem go w policzek. Zrozumiał mój odruch, spojrzał mi przenikliwie w oczy i uścisnął mi dłoń jak mężczyzna mężczyźnie. Od tego uścisku świeczki stanęły mi w oczach, ale byłem dumny i z całą powagą rozpamiętywałem później ów maleńki epizod.

Jeden tylko Jegor, gdy przyjeżdżał Gawriła, stawał się posępny. Po przywiezieniu ojca z warsztatów zacinał gniewnie konia i
oka z Gawriły. Jego wielkie, mocne dłonie budziły we mnie uczucie ufności. W sposobie jedzenia, w ruchach, w powolnym dobieraniu słów Gawriła miał coś szczególnie statecznego, coś, co chwilami przypominało mi ojca. Pewnego razu, patrząc tak na niego, poczułem nagły przypływ czułości, podbiegłem i pocałowałem go w policzek. Zrozumiał mój odruch, spojrzał mi przenikliwie w oczy i uścisnął mi dłoń jak mężczyzna mężczyźnie. Od tego uścisku świeczki stanęły mi w oczach, ale byłem dumny i z całą powagą rozpamiętywałem później ów maleńki epizod.<br><br>Jeden tylko Jegor, gdy przyjeżdżał Gawriła, stawał się posępny. Po przywiezieniu ojca z warsztatów zacinał gniewnie konia i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego