Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Tacyście przebiegli, pomyślał patrząc, jak wiatr wydyma żagiel barkasu, a przed dziobem pieni się woda. Tacy z was myśliwcy? Panie Kyrielejson et consortes? Takeście mnie, mniemacie, otropili, obrzuciwszy knieję? Poczekajcie, ja wam wytnę numer. Przerwę się, wyjadę z waszej obierzy tak gracko, z takim rozmachem, że diabła zjecie, nim znowu odszukacie mój trop. Bo przyjdzie wam tego tropu szukać pod Wrocławiem.
Ptak w powietrzu, ryba w wodzie...
Pociągnął siwka w stronę wiodącej ku Odrze wyjeżdżonej drogi. Dla pewności nie szedł jednak drogą, lecz trzymał się łozy i wierzbiny. Droga wszak, jak sądził, wytyczała kierunek ku przystani rzecznej. Sądził dobrze.
Już z
Tacyście przebiegli, pomyślał patrząc, jak wiatr wydyma żagiel barkasu, a przed dziobem pieni się woda. Tacy z was myśliwcy? Panie Kyrielejson et consortes? Takeście mnie, mniemacie, otropili, obrzuciwszy knieję? Poczekajcie, ja wam wytnę numer. Przerwę się, wyjadę z waszej obierzy tak gracko, z takim rozmachem, że diabła zjecie, nim znowu odszukacie mój trop. Bo przyjdzie wam tego tropu szukać pod Wrocławiem.<br>Ptak w powietrzu, ryba w wodzie...<br>Pociągnął siwka w stronę wiodącej ku Odrze wyjeżdżonej drogi. Dla pewności nie szedł jednak drogą, lecz trzymał się łozy i wierzbiny. Droga wszak, jak sądził, wytyczała kierunek ku przystani rzecznej. Sądził dobrze.<br>Już z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego