miała szczęście pozować mistrzowi, a ponieważ chodziło bardziej o mistrza niż o nią, wymyślono ów uśmiech, aby jakoś uzasadnić niezwykłość tego obrazu. Zafascynowała ją natomiast sztuka starożytnego Wschodu, początkowo nie mogła trafić do tego działu, ciągle się gubiła w labiryncie sal, stylów i epok, ale potem jej się udało i odtąd bywała tam często. Pomyślała, że warto by bliżej poznać tę kulturę. Gdyby nie to, że wybrała grę na skrzypcach, być może podjęłaby studia orientalistyczne. Na przykład w Paryżu... No tak, tylko do tego powinna znać francuski... Uczyła się, co prawda; przez ostatnie dwa lata pobierała nawet prywatne lekcje, ale wystarczyło