Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
przypominam sobie, jak prężył się w jego spodniach, wtedy gdy się całowaliśmy,
i teraz wydaje mi się taki bezbronny i słaby, pozbawiony tej swojej zadziornej zaczepności, i miękki jak chrapy konia, a ja, wiedząc, nie wiadomo skąd, co chłopcy tak bardzo lubią, ale najczęściej wstydzą się do tego przyznać, nie odważają się dziewczyny o to prosić, unoszę mu go oburącz, ostrożnie, a potem całą stuloną ciasno dłonią zsuwam ten jego różowy kapturek i koniuszkiem języka dotykam go raz i drugi, liżę go chciwie, zachłannie, jak przed wojną w Warszawie, na Polu Mokotowskim podczas defilady wojskowej, lody "Pingwin" na patyku, po czym ściśle
przypominam sobie, jak prężył się w jego spodniach, wtedy gdy się całowaliśmy,<br>i teraz wydaje mi się taki bezbronny i słaby, pozbawiony tej swojej zadziornej zaczepności, i miękki jak chrapy konia, a ja, wiedząc, nie wiadomo skąd, co chłopcy tak bardzo lubią, ale najczęściej wstydzą się do tego przyznać, nie odważają się dziewczyny o to prosić, unoszę mu go oburącz, ostrożnie, a potem całą stuloną ciasno dłonią zsuwam ten jego różowy kapturek i koniuszkiem języka dotykam go raz i drugi, liżę go chciwie, zachłannie, jak przed wojną w Warszawie, na Polu Mokotowskim podczas defilady wojskowej, lody "Pingwin" na patyku, po czym ściśle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego