w pamięci ówczesnych problemów, z jakimi borykaliśmy się wszyscy, ale nadal błyszczą świetną formą i wyraźnie wyczuwa się zakamuflowane w nich podteksty.<br>Trudno jednak uznać Kisiela za świętego. Nie idzie mi o jego życie prywatne, gdyż było ono podobne w tym okresie do naszego, ale o to, że jego felietonistyka, odważna, pełna polotu i dotkliwych dla prominentów skojarzeń, wyrażała poglądy liberalne, kłócące się nieraz z doktryną Kościoła katolickiego. Dochodziło nieraz do słownych utarczek pomiędzy Stefanem a pierwszym naczelnym redaktorem "Tygodnika", księdzem Piwowarczykiem, który uważał niektóre wypowiedzi Kisiela za trącące wręcz herezją. Ale Kisiel był potrzebny pismu i choć redakcja również nie