uśmiecha się jeszcze szerzej. Do Dyzia dobijają pozostali bigbandowcy.<br>- Salcesonista, kolegę spotkałeś?<br>- Ty masz szczęście, bracie. <br>- Pewno, w każdym porcie po torcie... - mruczy Dyzio i szybko przedstawia przyjaciela, a potem dłuższą chwilę naradza się z typem o urodzie fryzjera, do którego wszyscy zwracają się per Alek. - Ty, to co robimy? - odwraca się do Carlosa.<br>- Wiesz, może byśmy tak gdzieś usiedli. Albo pochodźmy, pozwiedzajmy - podsuwa tamten.<br>- Alek, to jaki plan? - pyta Dyzio szefa orkiestry. - Gdzie ten nocleg mamy, w Radissonie, tak?<br>- Jak masz sałatę, pędź do Radissona, młody - gasi go kapelmistrz Alek. - Nocleg jest w Edisonie. Czterdziesta Siódma i coś tam... Cholera