I wybucha gwałtownym, urywanym chichotem, który dreszczem przejmuje Teofila.<br> Idą w milczeniu, piasek chrzęści pod stopami. Teofil myśli o białym wybrzeżu, <br>o gorących kamieniach, o morzu, którego nie zna.<br> - Pojutrze wyjeżdżamy.<br> Z końca długiej, długiej ciszy nadbiega głos dziewczyny, zdyszany:<br> - Zrobię wszystko, aby być tam, gdzie ty będziesz. Wtedy on odwraca się nagle <br>i chwyta ją za ramiona <page nr=293>.<br> Jeszcze starczy dnia, aby widzieć, że oczy, które nań patrzą, nie są błękitne, <br>ale szare - i on kocha te oczy; że z twarzy zgruchotanej jakimś bolesnym skurczem <br>uleciało piękno - i on kocha tę twarz; że włosy nie są złote - i on kocha te