jak huragan, tnąc mieczami, obalając i tratując. Zakłębiło się, noc rozdarły krzyki, wrzaski, łomot i szczęk żelaza, kwik i rżenie koni. Fryczko Nostitz runął w rzekę razem z wierzgającym wierzchowcem, obok zwalił się z pluskiem zarąbany armiger. Któryś ze strzelców zawył, wycie zamieniło się w charkot. <br>- Adsuuumuuus!<br>Uciekający Hanusz Throst odwrócił się w kulbace, zakrzyczał, widząc tuż za sobą wyszczerzony koński pysk, a za nim czarną sylwetkę w kapturze. Była to ostatnia rzecz, jaką zobaczył na ziemi. Wąskie ostrze miecza ugodziło go w twarz, między oko a nos, z chrupem wbiło się w czaszkę. Kupiec wyprężył się, zatrzepał rękami i runął na