nie było już jej przedmiotem. A jednak trwała i wciąż wróżyła coś innego niż to, czym żyć przypadło.<br>- A kiedy będę wreszcie wolna, będzie już nie czas majaczyła, i wtem wzdrygnęła się uprzytomniwszy sobie, że wolna - znaczy sama. <page nr=253> - W imię Ojca i Syna - westchnęła nie mogąc znaleźć innych słów na odżegnanie złych myśli. A potem zaczęła chaotycznie powtarzać jakieś wiersze, oderwane zdania z Mickiewicza, ze Słowackiego: "Anioły stoją na rodzinnych polach...", "Postój, ach, postój, hułanie czerwony...", "Polały się łzy me czyste, rzęsiste... rzęsiste... rzęsiste..." 23<br>Wkrótce po wstrząsie z tabaką - a było to już w trzecim roku jej pobytu w Serbinowie