całkiem, a wraz z nimi raubritterzy wywlekli ze środka osobę, która je trzymała.<br>Reynevan westchnął. I zamarł z otwartymi ustami. <br>Bo tym razem tożsamość wątpliwości budzić nie mogła najmniejszych.<br>Tymczasem Buko i Rymbaba rozpruli nożami oponę, wyciągnęli z wybitego futrami wnętrza skarbniczka drugą dziewczynę, podobnie jak pierwsza jasnowłosą, podobnie potarganą, odzianą w podobną zieloną cotehardie z białymi rękawkami, może tylko nieco młodszą, niższą i pulchniejszą. To właśnie ta druga, pulchniejsza, miała skłonności do pisków, teraz, pchnięta przez Buka na trawę, zaczęła dodatkowo łkać. Pierwsza siedziała w ciszy, nadal ściskając drzwiczki kolebki i zasłaniając się nimi niczym pawężą. <br>- Na kij świętego Dalmasta