dźwięki, nozdrza pamiętały jedynie zapach krwi. A ból, którego ostatnio doświadczył, choć już nie tak przejmujący, nie tak straszny, tkwił pod skórą, mrowił opuszki palców, wprawiał wargi w drżenie. Czy to jednak gwałtowne kolebanie wozu na nierównej drodze, czy poszturchiwania sąsiadów, czy podniecone głosy mijanych przechodniów sprawiły, że powoli zaczął odzyskiwać przytomność. Chociaż obrazy dalej zdawały się rozmazane, a dźwięki łączyły w szum z rzadka przechodzący w zrozumiałe frazy, to jednak umysł Magwera znów zaczął pracować.<br>Nie zabili go, a nawet opatrzyli rany. To mogło oznaczać, że prowadzą ich na publiczną egzekucję. Albo... Jeśli wkrótce pójdzie szturm na Daborę, to Biały