w Iraku&lt;/&gt;, po 124 dniach od porwania w okolicach &lt;name type="place"&gt;An-Nadżafu&lt;/&gt; wrócili wczoraj do &lt;name type="place"&gt;Francji&lt;/&gt;.&lt;/&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Powitanie z rodzinami&lt;/&gt;<br><br>REUTERS/CHARLES PATIA<br><br>Wieczorem w podparyskiej bazie lotniczej &lt;name type="place"&gt;Villacoublay&lt;/&gt; byłych zakładników przywitali osobiście prezydent &lt;name type="person"&gt;Jacques Chirac&lt;/&gt;, premier &lt;name type="person"&gt;Jean-Pierre Raffarin&lt;/&gt; i kilku ministrów. W pierwszych komentarzach francuskie media skrytykowały już tę "&lt;orig&gt;nadreprezentację oficjeli&lt;/&gt;", którzy wcześniej nie potrafili uporać się z tą sprawą, za to uwolnienie zakładników zdążyli już przedstawić jako wielki, dyplomatyczny i polityczny sukces &lt;name type="place"&gt;Francji&lt;/&gt;. Na lotnisku ze strony władz nie było żadnych wypowiedzi dla prasy. Wyściskawszy się z rodzinami, &lt;name type="person"&gt;Chesnot&lt;/&gt; i &lt;name type="person"&gt;Malbrunot&lt;/&gt; - obaj w dobrej formie - zgodzili się na kilkunastominutową konferencję