Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
nieładnie. Nie trza było... Może oni... ja nie wiem, mnie to nic nie obchodzi, ale... No, już dobrze, dobrze, do widzenia.
Prędko ruszył w stronę Rynku. Był zadowolony, że Paulina nic nie mówiła i pozwoliła mu odejść. Oglądnąwszy się, ujrzał ją w tym samym miejscu, w którym ją zostawił - czerwony ogarek papierosa rozjarzył się i oświetlił jej szczupłą twarz.
W Rynku zatrzymał się przed kawiarnią "Savoy" i wlepił oczy w drzwi: "iść, czy nie iść?" - zastanawiał się .
Naraz drzwi się otwarły, na ulicę wyszedł młody człowiek w płaszczu. Roman poznał go natychmiast.
- Adam, czekaj no, gdzie idziesz?
- Aaa... serwus, Romek, do
nieładnie. Nie trza było... Może oni... ja nie wiem, mnie to nic nie obchodzi, ale... No, już dobrze, dobrze, do widzenia.<br>Prędko ruszył w stronę Rynku. Był zadowolony, że Paulina nic nie mówiła i pozwoliła mu odejść. Oglądnąwszy się, ujrzał ją w tym samym miejscu, w którym ją zostawił - czerwony ogarek papierosa rozjarzył się i oświetlił jej szczupłą twarz.<br>W Rynku zatrzymał się przed kawiarnią "Savoy" i wlepił oczy w drzwi: "iść, czy nie iść?" - zastanawiał się &lt;page nr=266&gt;.<br>Naraz drzwi się otwarły, na ulicę wyszedł młody człowiek w płaszczu. Roman poznał go natychmiast.<br>- Adam, czekaj no, gdzie idziesz?<br>- Aaa... serwus, Romek, do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego