Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Nie wiem. Nie pytałam go o to.
Szum narastał. Krople deszczu zaczęły uderzać w liście.
- Chodźmy do namiotów. Prędzej, bo zmokniemy - chwyciłem Zenobię za łokcie.
Ku mojemu zdumieniu dziewczyna ani drgnęła. Jak gdyby nic jej nie obchodziła ulewa.
- No, chodźmy. Zmokniemy - powtórzyłem.
- Cicho - burknęła. I stała dalej nieruchomo, nasłuchując. Ulewa ogarnęła nas nagle, zalewając potokami wody.
W jednej chwili byliśmy zmoknięci. Mój sweter nasiąknął wilgocią jak gąbka, płaszcz Zenobii stał się śliski jak skóra węża. Zenobia nie miała nic na głowie. Ani chustki, ani kaptura. Jej włosy zamieniły się w ociekające wodą strąki. A ona wciąż stała w potokach deszczu i
Nie wiem. Nie pytałam go o to.<br>Szum narastał. Krople deszczu zaczęły uderzać w liście.<br>- Chodźmy do namiotów. Prędzej, bo zmokniemy - chwyciłem Zenobię za łokcie.<br>Ku mojemu zdumieniu dziewczyna ani drgnęła. Jak gdyby nic jej nie obchodziła ulewa.<br>- No, chodźmy. Zmokniemy - powtórzyłem.<br>- Cicho - burknęła. I stała dalej nieruchomo, nasłuchując. Ulewa ogarnęła nas nagle, zalewając potokami wody.<br>W jednej chwili byliśmy zmoknięci. Mój sweter nasiąknął wilgocią jak gąbka, płaszcz Zenobii stał się śliski jak skóra węża. Zenobia nie miała nic na głowie. Ani chustki, ani kaptura. Jej włosy zamieniły się w ociekające wodą strąki. A ona wciąż stała w potokach deszczu i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego