Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
ich wszystkich nienawidzę - leżąc z odrzuconą głową uderzał pięścią w ramę łóżka.
- Kogo?
- Tych, co czekają - zadarł brodę. - Tych z galerii. Już setki razy myślałem sobie: chcecie widowiska przejmującego grozą, wystarczy, żebym rozlał kanister benzyny i te wyschnięte deski zapłoną jak papier. Wąskie przejścia, oni by się zatratowali, gdyby im ogień zastąpił drogę, ja znam te głosy, wiem, jakby wyli... Niech pan spojrzy, impregnowane, wygrzane słońcem drewno, wspaniały, pogrzebowy stos.
- Kriszan, musisz na jakiś czas przerwać.
- Nie. Jeszcze nie teraz. Oni czyhają na wypadek, więc i ja mogę sobie pomarzyć dla wyrównania rachunku.
Muzyka, gongi gwałtowały, poszum przelatywał po wierzchołkach drzew
ich wszystkich nienawidzę - leżąc z odrzuconą głową uderzał pięścią w ramę łóżka.<br>- Kogo?<br>- Tych, co czekają - zadarł brodę. - Tych z galerii. Już setki razy myślałem sobie: chcecie widowiska przejmującego grozą, wystarczy, żebym rozlał kanister benzyny i te wyschnięte deski zapłoną jak papier. Wąskie przejścia, oni by się zatratowali, gdyby im ogień zastąpił drogę, ja znam te głosy, wiem, jakby wyli... Niech pan spojrzy, impregnowane, wygrzane słońcem drewno, wspaniały, pogrzebowy stos.<br>- Kriszan, musisz na jakiś czas przerwać.<br>- Nie. Jeszcze nie teraz. Oni czyhają na wypadek, więc i ja mogę sobie pomarzyć dla wyrównania rachunku.<br>Muzyka, gongi gwałtowały, poszum przelatywał po wierzchołkach drzew
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego