od razu, choć nie trwało to długo - że ona, siostra Maria, jest moją matką, posłaną mi tu przez tę umarłą, która ani przez chwilę nie przestaje o mnie myśleć, nade mną czuwać, że jest przy mnie nie tylko sama w sobie, ale w innych, którzy od chwili, kiedy w tamtym ognistym sierpniu straciłem najbliższych (bo oddzieliła mnie od nich śmierć bądź choroba), otaczają mnie opieką, jakby nieświadomie świadomi tej tkwiącej we mnie tajemnicy, którą muszę objawić,<br>i leżałem przykryty prześcieradłem na łóżku siostry Marii, urszulanki, a ona siedziała przy mnie, przesuwała w palcach paciorki różańca i modliła się - wiedziałem to bezbłędnie