Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 27
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
rozprawy. Pozostawił przepiłowaną kratę i linę, po której zjechał na ulicę. Rok później obezwładnił w Pałacu Mostowskich oficera śledczego i korzystając z jego umundurowania i legitymacji wyszedł spokojnie na ulicę.

Tadeusz P. na wolności zabijał uderzeniem pięści. W więzieniu nie lubił być kuty w kajdanki i kilka kompletów zepsuł, zrywając ogniwa z oksydowanej stali. Psychiatrzy raz po raz orzekali psychozę, wędrował więc między kryminałem a szpitalem psychiatrycznym.
Bronisław M. na skinienie dłoni mógł postawić w stan czuwania cały kryminał. Nałogowo ciął sobie powłoki brzucha i wywlekał zeń jelita, niby włóczkę z prutego swetra. Raz wziął nawet w jasyr pielęgniarkę z oddziału
rozprawy. Pozostawił przepiłowaną kratę i linę, po której zjechał na ulicę. Rok później obezwładnił w Pałacu Mostowskich oficera śledczego i korzystając z jego umundurowania i legitymacji wyszedł spokojnie na ulicę. &lt;/&gt;<br> <br>Tadeusz P. na wolności zabijał uderzeniem pięści. W więzieniu nie lubił być kuty w kajdanki i kilka kompletów zepsuł, zrywając ogniwa z oksydowanej stali. Psychiatrzy raz po raz orzekali psychozę, wędrował więc między kryminałem a szpitalem psychiatrycznym.<br>Bronisław M. na skinienie dłoni mógł postawić w stan czuwania cały kryminał. Nałogowo ciął sobie powłoki brzucha i wywlekał zeń jelita, niby włóczkę z prutego swetra. Raz wziął nawet w jasyr pielęgniarkę z oddziału
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego