w suchych wiatrach, pod rozbuchanym słońcem, dyszącym w trawach. Dzień dogasał. Stygła powoli płowa czasza nieba nad rozprażoną ziemią. Cienie zmierzchu niosły pierwsze chwile łagodności. <br>Dla utrudzonych robotnic była to najmilsza pora wytchnienia; mozoliły się wiele godzin w skwarze upalnego lata, wybujałego z azjatycką szczodrobliwością. Przysechł lśniący pot na ich ogorzałych twarzach i ramionach. Te, które znały Ubagan, marzyły o kąpieli w dobrej rzece, ale Ubagan był daleko. W Nowym Depo wody było skąpo, więc myły się oszczędnie, polewając z kubka. Wszystkie miały odciski na dłoniach od taczek, nosiłek, łopat i kilofów, a ręce zgrubiałe i twarde. Dla licznych, zwłaszcza Polek