skały przebić nie mogą. I pokazuje królowi poszczerbione topory i młoty, które porozbijały się o skały. <br>- Zaleje nas ten dunaj, królu miłościwy. Rady na niego nie ma. <br><br>Spochmurniał król, wąsa sumiastego podkręcił, na koniu się obrócił i po Pieninach, co wysoko się w niebo wznosiły, popatrzał. A potem miecza swego ogromnego dobył, w strzemionach się uniósł i mieczem w Pieniny uderzył. <br>Zagrzmiało, zahuczało od tego uderzenia jak od pioruna. Echo się poniosło po górach ogromne, tak że ludzie, którzy po drugiej stronie gór mieszkali, aż pochowali się ze strachu. A tymczasem Pieniny od tego królewskiego uderzenia rozpękły się i jak wrota