dzieła i czyni to cząstką samego siebie. Czyta nieuważnie i połowy nie rozumie, czyta niedbale i opuszczając całe partie! A jeśli nawet przeczyta wszystko, to przecie brak mu wiedzy i rozeznania, aby uchwycić "stosunek i harmonię poszczególnych części" (F 69). Co więcej, każde dzieło, nawet najstaranniej przeczytane, pozostanie maleńką cząstką ogromnej biblioteki dzieł pretendujących do wielkości... <q>"Cicho, cyt, misterium, oto pięćdziesięcioletni twórca tworzy klęcząc przed ołtarzem sztuki z myślą o arcydziele, harmonii, precyzji, pięknie, duchu i przezwyciężeniu, oto znawca zna się pogłębiając tworzywo twórcy w pogłębionym studium (...) i to (...) przyjęte zostaje nad wyraz cząstkowo, pomiędzy telefonem i kotletem"</> (F 70). Tyle