kolosalne sumy (w skali całego kraju) na tzw. dwujęzyczny program nauczania. Według jego założeń we wszystkich skupiskach, gdzie była znaczna ilość dzieci przybyłych z krajów obcojęzycznych, wymagana była nauka przedmiotów w ich języku ojczystym, zaś nauka angielskiego - jako obcego - do czasu, gdy dzieci zapoznają się <page nr=100> dostatecznie z językiem ich nowej ojczyzny (zachowując przy tym język swego pochodzenia). Wyglądało to bardzo szlachetnie, humanitarnie i głupio, bo przecież w samym Nowym Jorku doliczono się 26 języków, które miały być objęte troskliwą opieką, skoro już raz uchwalono, że Ameryka nie jest "tyglem, w którym narodowości mają się stapiać". Wkrótce jednak okazało się, że tak