poszedł do pokoju obok. <page nr=156> Długą chwilę trwała cisza. Ale raptem rozległ się przeraźliwy głos kobiecy:<br>- Co! Kiedy! Zwariowałeś! Futerko! Kiedy, ty pijaku ohydny!! On mnie by śmiał coś podobnego powiedzieć! Ja ci to mówiłam?! Na wiosnę? Precz, wynoś się, alkoholiku!! Obrzydliwiec!<br>W saloniku stanął zmieszany Bove i oświadczył:<br>- Moja żona okazała się żmiją. Zaparła się wszystkiego. Stasiu, Dziadzia kochany, czy możesz puścić ten wstrętny incydent w niepamięć? Zapomnijmy, ach! ona teraz wypiera się wszystkiego, komu wierzyć... komu wierzyć?<br>- Trudno mi będzie przeboleć tę insynuację. Tak, kobieta, język. Pocałujmy się. Czy poleciłeś, aby otwarto koniak?<br>- W tej chwili, sam to uczynię. Widzieliście