Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
nic nie przydawały się tłumaczenia, że jego zwierzaki są oswojone, czyste, niczego nie niszczą i nikomu nie przeszkadzają. Gladiator nie miał zamiaru tolerować "roznosicieli zarazy" i ciągle domagał się ich likwidacji. Biedny Winograd drżał z lęku o swoich ulubieńców, słusznie podejrzewając, że nasz nauczyciel byłby zdolny do użycia trucizny.

Gdzieś około zimowego przesilenia nadeszła wreszcie przesyłka od Płowego. Zawierała kilka rzeczy, o które prosiłem, między innymi mój diariusz oraz bardzo gruby list. Czytałem go z mieszanymi uczuciami.
Ojciec był wdzięczny wszelkim możliwym bóstwom, że wyszedłem cało (czy też prawie cało) z tarapatów. Ubolewał nad tym, że w sumie najgroźniejsze niebezpieczeństwo groziło
nic nie przydawały się tłumaczenia, że jego zwierzaki są oswojone, czyste, niczego nie niszczą i nikomu nie przeszkadzają. Gladiator nie miał zamiaru tolerować "roznosicieli zarazy" i ciągle domagał się ich likwidacji. Biedny Winograd drżał z lęku o swoich ulubieńców, słusznie podejrzewając, że nasz nauczyciel byłby zdolny do użycia trucizny.<br><br>Gdzieś około zimowego przesilenia nadeszła wreszcie przesyłka od Płowego. Zawierała kilka rzeczy, o które prosiłem, między innymi mój diariusz oraz bardzo gruby list. Czytałem go z mieszanymi uczuciami. <br>Ojciec był wdzięczny wszelkim możliwym bóstwom, że wyszedłem cało (czy też prawie cało) z tarapatów. Ubolewał nad tym, że w sumie najgroźniejsze niebezpieczeństwo groziło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego