Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
były dzwoniące echa pluszczącej i kapiącej wody.
Poszedł, wolno, wprost przed siebie, w mrok, między kolumny stalagnatów. Wiedział, że jest obserwowany.
Brak miecza na plecach dawał się odczuwać silnie, natrętnie i wyraziście - jak brak niedawno wykruszonego zęba.
Zwolnił kroku.
To, co jeszcze przed chwilą brał za leżące u podnóży stalagmitów okrągłe głazy, teraz wybałuszało na niego wielkie jarzące się ślepia. W zbitej masie szaroburych, pokrytych kurzem kudłów otwierały się ogromne paszczęki i błyskały stożkowate kły.
Barbegazi.
Szedł wolno, a stąpał uważnie - barbegazi były wszędzie, duże, średnie i małe, leżały na jego drodze, ani myśląc ustąpić. Jak do tej pory zachowywały się
były dzwoniące echa pluszczącej i kapiącej wody. <br>Poszedł, wolno, wprost przed siebie, w mrok, między kolumny stalagnatów. Wiedział, że jest obserwowany.<br>Brak miecza na plecach dawał się odczuwać silnie, natrętnie i wyraziście - jak brak niedawno wykruszonego zęba.<br>Zwolnił kroku.<br>To, co jeszcze przed chwilą brał za leżące u podnóży stalagmitów okrągłe głazy, teraz wybałuszało na niego wielkie jarzące się ślepia. W zbitej masie szaroburych, pokrytych kurzem kudłów otwierały się ogromne paszczęki i błyskały stożkowate kły. <br>Barbegazi.<br>Szedł wolno, a stąpał uważnie - barbegazi były wszędzie, duże, średnie i małe, leżały na jego drodze, ani myśląc ustąpić. Jak do tej pory zachowywały się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego