Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
słyszałyśmy raz po raz wołanie: wyłaź, Żyde, ja tebe baczu! Ludzie tkwili w wodzie po szyję i z pluskiem w nią zapadali, zewsząd rozlegały się jęki w sitowiu. Kiedy nadeszła noc, mama wyjęła z mokrego tobołka chleb, który rozmiękł w wodzie. Wcale mi się nie chciało jeść, a chleb miał okropny smak błota, ale jadłam, bo mi mama kazała. Trzymałam ją za rękę i zasypiałam, a gdy się budziłam, jeszcze mocniej chwytałam jej dłoń. Mama zapewniała, że tej nocy na pewno nam się uda przejść na drugą stronę, i wciąż mi przypominała, jak się idzie do zagrody Kalinca. Ale znów nadszedł
słyszałyśmy raz po raz wołanie: wyłaź, Żyde, ja tebe baczu! Ludzie tkwili w wodzie po szyję i z pluskiem w nią zapadali, zewsząd rozlegały się jęki w sitowiu. Kiedy nadeszła noc, mama wyjęła z mokrego tobołka chleb, który rozmiękł w wodzie. Wcale mi się nie chciało jeść, a chleb miał okropny smak błota, ale jadłam, bo mi mama kazała. Trzymałam ją za rękę i zasypiałam, a gdy się budziłam, jeszcze mocniej chwytałam jej dłoń. Mama zapewniała, że tej nocy na pewno nam się uda przejść na drugą stronę, i wciąż mi przypominała, jak się idzie do zagrody Kalinca. Ale znów nadszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego