innych wyglądał. Za młodu u Krzyżaków służył, wydobywając dla nich bursztyn, potem przeniósł się na Śląsk, a teraz, zwabiony obietnicami Wydżgi, kierował kopalnią złota w Pieninach. Z nim to porozumiewał się pan Piotr, jemu obiecywał szalone zyski, byle nikogo do tajemnicy nie przypuszczać, póki nie wybiorą wszystkich skarbów, do ostatniego okrucha, do najmniejszej odrobiny. Niemiec zawierzył Wydżdze. Chciwy także, duszą i ciałem zaprzedał się szlachcicowi. Kopano dzień i noc, mordowano biednych, ogłupiałych robotników pracą nad siły, aby prędzej, aby dobyć jak najwięcej. <br>- Ale co potem? - powiedział sobie raz Wydżga. <br>I niepokój zaczął go dręczyć na nowo. <br>Bo jak użyć złota, którego