Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
kobiety chodzą na bankiety - zachichotała sekretarka.
Nie byłem na bankiecie, więc cichutko przygotowuję śniadanie uważając, by nie zostawić okruchów. Okruchy to świetny powód do awantury: "Ja mam to po tobie sprzątać? Twój ojciec zawsze zostawiał okruchy, nie mówiąc już o dziadku... To ja haruję cały dzień, żebyś ty potem rozsypywał okruchy?!" Cichutko włączam radio. Wszystkie śpiewające Edyty skarżą się na swój los i udają łagodne, ale ja się nie dam nabrać.
Poniedziałek. Moje panie udały się do firm, a ja obsługuję kotkę. Mruczy niezadowolona, ponieważ ośmieliłem się zaserwować jej wczorajszy whiskas. Wciskam guzik pilota. Na kanale Travel niejaka Dominika potężnym kopniakiem
kobiety chodzą na bankiety - zachichotała sekretarka.<br>Nie byłem na bankiecie, więc cichutko przygotowuję śniadanie uważając, by nie zostawić okruchów. Okruchy to świetny powód do awantury: "Ja mam to po tobie sprzątać? Twój ojciec zawsze zostawiał okruchy, nie mówiąc już o dziadku... To ja haruję cały dzień, żebyś ty potem rozsypywał okruchy?!" Cichutko włączam radio. Wszystkie śpiewające Edyty skarżą się na swój los i udają łagodne, ale ja się nie dam nabrać. <br>Poniedziałek. Moje panie udały się do firm, a ja obsługuję kotkę. Mruczy niezadowolona, ponieważ ośmieliłem się zaserwować jej wczorajszy whiskas. Wciskam guzik pilota. Na kanale Travel niejaka Dominika potężnym kopniakiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego