na imię... Ciągle dźwięczały jej w uszach słowa archiwisty wypowiedziane tyle lat temu, pamięć przechowała je z jakimś niezwykłym okrucieństwem.<br>- Tamten strzelił, trafił ją chyba w serce, od razu krew wystąpiła na bluzkę, a ona tak się odchyliła do tyłu, prosto w ramiona swojego oprawcy...<br>Czy to możliwe... To zbyt okrutne, aby mogło być prawdą. Poświęcił ukochaną kobietę dla tego starca... zniszczył rodzinę, złamał życie swoim dzieciom, bo przecież ona i Jasio żyli z piętnem tej zbrodni, nawet jeżeli sobie tego do końca nie uświadamiali. Ta sprawa na cmentarzu położyła się cieniem na ich życiu... Nie, nie, to jakaś straszna pomyłka