Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Przeto na chwilę odwróćcie oczy, abym mógł zsunąć się z leżanki i
stanąć na własnych nogach, jeśli to będzie możliwe.
Muszę bowiem uwolnić was od swojego towarzystwa, abyście mogły
wypocząć.
Już nie jesteście tymi pięknie trefionymi aniołami, tak jak was
przed godziną czy dwiema ujrzałem w całej wspaniałości.
Jesteście parą okrutnie zmęczonych kobiet.
I nie wstyd wam tego, to widać, nie kryjecie się z tym, bo i po
co.
Więc to wam, nie mnie, należy się wypoczynek po trudach
miłosierdzia.
Ty siedzisz zgarbiona na taborecie, z rękami zwieszonymi między
kolanami, a ty machinalnie zapinasz swój biały kitel, rozpięty od
góry do
Przeto na chwilę odwróćcie oczy, abym mógł zsunąć się z leżanki i<br>stanąć na własnych nogach, jeśli to będzie możliwe.<br> Muszę bowiem uwolnić was od swojego towarzystwa, abyście mogły<br>wypocząć.<br> Już nie jesteście tymi pięknie trefionymi aniołami, tak jak was<br>przed godziną czy dwiema ujrzałem w całej wspaniałości.<br> Jesteście parą okrutnie zmęczonych kobiet.<br> I nie wstyd wam tego, to widać, nie kryjecie się z tym, bo i po<br>co.<br> Więc to wam, nie mnie, należy się wypoczynek po trudach<br>miłosierdzia.<br> Ty siedzisz zgarbiona na taborecie, z rękami zwieszonymi między<br>kolanami, a ty machinalnie zapinasz swój biały kitel, rozpięty od<br>góry do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego