będzie wielki film. Reżyser zanadto był ze mnie zadowolony. Aktor jest tak skonstruowany, że gra w filmie właściwie dla reżysera, który jest pierwszym widzem. Jeśli reżyser uważa, że wszystko idzie jak trzeba, nie szuka się innych, lepszych rozwiązań. A na planie "Kochanków..." dzień zdjęciowy zaczynał się od słów zachwytu, kończył okrzykiem entuzjazmu. Radosna twórczość ludzi, którzy podobają się sobie, mają podobne poczucie humoru, cieszy ich to, co robią. Potrzebny byłby ktoś jeszcze, kto wprowadziłby dystans, chłód, myślową dyscyplinę.<br>Wiem, że są tam sceny, które w innej atmosferze nie mogłyby powstać, kocham ten film, ale oglądam go zawsze z bólem w okolicach