Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
niego dzieci, czasem wychodził przed blok i rozmawiał z każdym, kto miał ochotę przystanąć trochę dłużej.
Płomyk choroby zaczął się tlić pół roku temu. Początkowo był to tylko niepokój, narastające nagle złe przeczucia, niweczące wszelkie plany, odsuwające na bok pogodne wyobrażenia o przyszłości. Zainteresowały go wtedy wróżby. Nie jakiś tam okultyzm, tarot, nowa metafizyka, ale zwyczajne, dziecinne wyliczanki. Ze wstydem i biciem serca odmierzał krokami odległość do krawężnika czy najbliższego słupa i mamrotał na przemian: "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", albo dochodząc do ulicznych świateł, mówił sobie: "Jeżeli zdążę przejść przy zielonym, to..." Wyniki raz pocieszały
niego dzieci, czasem wychodził przed blok i rozmawiał z każdym, kto miał ochotę przystanąć trochę dłużej.<br>Płomyk choroby zaczął się tlić pół roku temu. Początkowo był to tylko niepokój, narastające nagle złe przeczucia, niweczące wszelkie plany, odsuwające na bok pogodne wyobrażenia o przyszłości. Zainteresowały go wtedy wróżby. Nie jakiś tam okultyzm, tarot, nowa metafizyka, ale zwyczajne, dziecinne wyliczanki. Ze wstydem i biciem serca odmierzał krokami odległość do krawężnika czy najbliższego słupa i mamrotał na przemian: "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", "Wszystko w porządku", "Będzie kiepsko", albo dochodząc do ulicznych świateł, mówił sobie: "Jeżeli zdążę przejść przy zielonym, to..." Wyniki raz pocieszały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego