humorze,<br>cieszyli się, że za kilka dni znajdą się w rodzinnych stronach.<br> Wszyscy trzej byli w jednym przedziale sypialnym, ale<br>właściwie spali mało. Prawie całą noc przegadali. O piątej<br>wysiedli w Koszycach. Tu oficjalnie w placówce PCK, a<br>nieoficjalnie w punkcie przerzutowym dla kurierów i innych osób,<br>które przybywały z okupowanej Polski do Węgier i odwrotnie,<br>przyjął ich dobry znajomy kpt. Skupień. Ustalili z nim, że<br>w drogę ruszą dopiero wieczorem, a teraz pójdą do hotelu, żeby<br>porządnie się wyspać.<br> Gdy się zbudzili, udali się restauracji. Przy obiedzie Skupień<br>poznał ich z dwoma mężczyznami: Olkiem i Staszkiem, którzy<br>również szli do