Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
ale ktoś wpadł na pomysł, żeby zapytać, kto go wzywał. To on mówi, że Aleksander. Myśmy na początku zgłupieli, dopiero po chwili: przecież Oleś Dziwiński ma na imię Aleksander. Patrzymy na Olesia, a ten blady jak ściana, no i w końcu się przyznał, że jak myśmy wzywali de Unamuna, to on cały czas powtarzał "przyjdź, Szatanie", bo już mu się zwykłe duchy znudziły.
- No i co dalej?
- Ze trzy dni chłopak chodził jak błędny, nawet tak myśleliśmy, czy go nie poddać jakimś egzorcyzmom. Tyle że nikt nie przejawiał ochoty, żeby iść do jakiegoś księdza i mu przedstawić tę sprawę. No a potem
ale ktoś wpadł na pomysł, żeby zapytać, kto go wzywał. To on mówi, że Aleksander. Myśmy na początku zgłupieli, dopiero po chwili: przecież Oleś Dziwiński ma na imię Aleksander. Patrzymy na Olesia, a ten blady jak ściana, no i w końcu się przyznał, że jak myśmy wzywali de Unamuna, to on cały czas powtarzał "przyjdź, Szatanie", bo już mu się zwykłe duchy znudziły.<br>- No i co dalej?<br>- Ze trzy dni chłopak chodził jak błędny, nawet tak myśleliśmy, czy go nie poddać jakimś egzorcyzmom. Tyle że nikt nie przejawiał ochoty, żeby iść do jakiegoś księdza i mu przedstawić tę sprawę. No a potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego