podwórze, spuścić portki, wyliczyć trzydzieści odlewanych nahajów. <br>- Pamiętam! - wrzasnął chłopak. - Wspomniałem zaraz! <br>- Na pamięć - wyszczerzył zęby Puszczyk - nie masz to jak orzechy z miodem albo nahajka nad dupą. Gadaj.<br>- Gdy w Claremont pan kupiec Houvenaghel pisanie czytał, to był tamój inny jeszcze jegomość, mały taki, istny niziołek. Pan Houvenaghel do onego rzekł... Eeee... Rzekł, że właśnie mu piszą, że tu wnet może być taka w szwalni heca, jakiej świat nie widział. Tak powiedział!<br>- Nie zmyślasz?<br>- Na matki mej mogiłę się klnę! Nie każcież mnie bić, panie złoty! Pomiłujcie!<br>- No, no, podnieś się, nie śliń butów! Naści tu denara.<br>- Stokrotne dzięki... Łaskawco