na dobre. Oczy czerwone, nie do pokazania. Reżyser z daleka krzyczy, nie rozumie co się stało. Charakteryzator wreszcie mówi, że kręcenie nie jest możliwe, musi zrobić poprawki, a jestem w takim stanie, że to potrwa około 20 minut. Słońce wychodzi z kadru, wszyscy wściekli, zastanawiają się co robić, reżyser i operator upierają się, że muszą mieć to słońce. Wszystko zostaje przełożone na następny dzień.<br>Cała praca, potworne pieniądze przepadają. Policja zaczyna powoli rozładowywać "zwijający się plan". Statyści po kilku godzinach stania, przechodzenia, biegania na próbach, wsiadają do autobusów i odjeżdżają, a ja siedzę na kamieniu na Bulwarze Zachodzącego Słońca i płaczę