koleżankach, i na dwu prawie przyjaciółkach, sprawiedliwości <br>dorosłych, babce...<br>Babka, surowa, ale akceptowana dotąd bez zastrzeżeń, <br>kazała sobie nie zawracać głowy głupstwami i zbierać <br>owoce postępowania, wynikającego z charakteru odziedziczonego <br>po ojcu. To wtedy właśnie zaczęła się <br>głośna w miasteczku sprawa dziwnych koncertów organowych <br>w kościele. Babka stanęła po stronie opinii publicznej <br>(ku cichemu zdziwieniu tejże), żądając od syna posłuszeństwa <br>i szacunku dla jej uczuć; proboszcz - przyjaciel ojca - w <br>zakłopotaniu bezradnie pocierał ręce, rada nadzorcza była <br>bardziej stanowcza i przeciw... Wspominano dziadka, który "nigdy <br>by", zastanawiano się, dlaczego młody Bogusz nie wdał <br>się w ojca. Doszło nawet do tego, że ktoś - nie