Jerzy.<br>Po pół godziny perswazji, w których trakcie do gabinetu wchodził poproszony o zapałki olbrzym z sąsiedniego pokoju ("a więc wiedział, kim jestem...") Jerzy wyraził zgodę.<br>- Pod jednym tylko warunkiem: zostawiam "Głos Pokolenia", towarzysz zajmie się redagowaniem, ja pracą w waszym resorcie... - jechał już na całego. "Życie rzadko kiedy się opłaca. No, może wówczas, kiedy bierze się z niego<br>wszystko, co było można, odrzuca wszystko, co trzeba..." - monologował w myślach, słysząc własne lękliwe serce.<br>Pułkownik wyłamywał sobie palce z niecierpliwym trzaskiem.<br>- Gdzie przebywa niejaki Machabeusz vel Kolumb? - strzelił nagłym pytaniem.<br>- Towarzysz Macha...<br>- Jaki "towarzysz"? - przerwał brutalnie przesłuchujący, - Obywatel Kolumb...<br>- Czyj obywatel