i rozbudowywać, a nie natychmiast przejadać. Ci sami, którzy pragną powszechnego uwłaszczenia, bronią własności państwowej jak okopów św. Trójcy. To nic, że w rękach państwa przynosi ona zwykle tylko straty, finansowane - rzecz jasna - z budżetu, co powiększa dług publiczny. Bardzo wielu nie rozumie jeszcze, że sprzedaż tego majątku jest bardziej opłacalna niż ponoszenie kosztów jego dalszego utrzymywania, że prywatyzacja to szansa dokapitalizowania gospodarki, że bez autentycznych zastrzyków kapitałowych rozwijać się będziemy wolniej. Najsmutniejsze jest w tym wszystkim to, że tracąc czas na tłumaczenie elementarza, na sprawy trzeciorzędne, nie mamy sił na prawidłowe rozwiązywanie problemów rzeczywiście nabrzmiałych. Brakuje przecież porządnej legislacji gospodarczej