okno wprost na grzbiet Ali-Baby. Rumak ruszył <br>z kopyta, przesadził kilka ogrodowych parkanów i pobiegł <br>przed siebie, unosząc mnie nie wiadomo dokąd. Pędziliśmy <br>tak przez dłuższy czas w świetle księżyca, gdy <br>zaś okazało się, że nie ma za nami pogoni, ująłem <br>wodze w ręce i skierowałem się do widniejącego <br>opodal lasu.<br><br>Upojony tą nocną jazdą, zapomniałem o zakazie ojca, <br>o tym, że coraz bardziej oddalam się od pałacu i że <br>w lesie nie jest bezpiecznie.<br><br>Miałem wówczas osiem lat, ale odwagi posiadałem nie mniej <br>niż pięciu królewskich grenadierów razem wziętych.<br><br>Gdy wjechałem do lasu, koń zaczął okazywać dziwny <br>niepokój, zwolnił