aby, broń Boże, nie podawać nic do picia i pod żadnym pozorem nie prowokować wymiotów. <br>Do dziś słyszę w uszach niesamowity krzyk wyszarpanego mi w szpitalu dziecka, które poniesiono do wielkiej zatrzaśniętej matowymi drzwiami sali, gdzie poddano je płukaniu żołądka. <br>Musiał to być straszny zabieg. Krzyk przerażenia, bólu i bezsilnego oporu Dorotki przedzierał się przez grube ściany, roznosił się swoją rozpaczą w szpitalnej poczekalni. I trwało to wieki. Jej wrzask coraz bardziej ochrypiały, lecz ciągle jednakowo rozpaczliwy i donośny, przeciągał się w nieskończoność. A był zaadresowany do mnie, trafiał prosto w me serce. <br>Nigdy w życiu, ani przedtem, ni potem nie