mnie leśna głusza, że w mojej ręce tkwi chłodny karabin, a wokół nie ma żywej duszy, to jednak nie jestem na tym świecie sam, że pięćset kilometrów stąd jest rodzinny dom. Dzięki temu nie czułem się taki samotny. Czasami w przypływach romantyzmu marzyłem o tym, aby tak jak w tej opowieści, wraz ze swoją dziewczyną patrzeć o tej samej porze dnia na księżyc. Niestety w moim życiu nie było nikogo takiego. Wprawdzie znałem Elizę, o której często rozmyślałem, lecz nasza znajomość była układem czysto koleżeńskim. Na dodatek nawał służb, trzytygodniowy ZOMZ, problemy z wyjściem z jednostki spowodowały, że zaczynałem tracić kontakt