o "klęsce nieurodzaju", o koniach, krowach, bykach i o mającym się już wkrótce narodzić - potomku. Może to i dobrze się stało; tej pękatej beczułce, z sercem, w którym nie ma <br>już miejsca na poezję, teraz trudniej już będzie wślizgiwać się do myśli, do snów, budzić do "świetlistych marzeń".<br><br>...Rok 1899, oprócz tylu wydarzeń natury osobistej, oprócz zachwytów nad Szwajcarią, spacerów nad pięknym jeziorem w Zurychu w towarzystwie nierozłącznych Marii - Konopnickiej i Dulębianki, zwiedzania Rapperswilu, zauroczeń szmaragdowym Aarem, białą Jungfrau lśniącą kryształem wiecznego śniegu, przyniósł pisarce także i wiele przykrości, ataków politycznych. To warszawska prasa z Głosem Zygmunta Wasilewskiego na czele rozpętała