W tym momencie Perełka, mimo przejmującego go lęku, zachichotał cichutko.<br>"Uważajcie - pomyślał. - Przewód jest w naszych rękach, a Mandżaro, kiedy zapragnie, będzie mógł go przerwać". Przestępcy oczywiście nie domyślali się grożących im ze strony<br>detektywów niespodzianek. Na rozkaz Antoniusza wyruszyli małymi grupkami po dwóch, po trzech w stronę zamku. Polana opustoszała. Tylko w pierwszym namiocie, do którego prowadził przewód, paliło się światło, a na cienkich ścianach z namiotowego płótna widać było wyolbrzymiony, zniekształcony przez załamania cień człowieka. 4<br>Pokruszone mury starego zamczyska napełniał z wolna gęstniejący mrok. Narastała przejmująca wieczorna cisza, a z nią, z głębi ciemnych, zarosłych zielskiem zakamarków, pełzało