i płaszcz, i buty, i komplet przyborów: łyżkę, łyżeczkę, widelec i nóż o kremowej kościanej rączce, przystającą do siebie jak mąż i żona parę menażek i manierkę; tam też po raz pierwszy w życiu zobaczyłem niezwykłego kształtu butelkę z napisem "Coca-cola" i piłem ten dziwny w smaku napój, nieprzypominający oranżad czy lemoniad, jakie znałem od dzieciństwa, a raz zabłądziwszy przypadkiem do damskiej toalety, bo pomyliło mi się: "For Men" i "For Women", zobaczyłem w koszu na śmieci zwitek waty z jakby odciśniętymi na nim wargami pociągniętymi krwistoczerwoną szminką,<br>a po południu udaliśmy się, tym razem już nie tylko we trójkę