żadnej sprawie tyczącej jego ojczyzny.<br><gap reason="sampling"><br><br>Znowu stoi nade mną policjant. Coś go widocznie niepokoi. Ale chyba nie służbowo. Prywatnie raczej. Ten policjant to Max Pfitzner, rezerwista. W cywilu jest fotografem. Mieszka w Mannheim. Zwrócił moją uwagę tym, że bardzo muzykalnie gwizdał raz Koncert brandenburski Bacha. W chwilę potem zresztą krzyczał ordynarnie na pewną Francuzkę za to, że w niewłaściwej porze myła talerz, popchnął ją nawet, aż się zatoczyła. Była o to cała sprawa, Francuzka złożyła zażalenie u leutnanta i zahlmeistra, za co wymierzono jej satysfakcję w formie listu, który oznajmiał, że "badanie policjanta Maxa Pfitznera wykazało, że w postępowaniu jego, być