już od nich oczekiwać, uznały więc, że właśnie Ameryka ponosi winę za ich zawiedzione nadzieje, za niesprawiedliwość, jaka ich ciągle spotykała, a także za ich poczucie bezsilności, które każe im czuć się gorszymi od innych. Osama przywłaszczył sobie ten gniew i poczucie krzywdy i uczynił z nich swój najgroźniejszy, zabójczy oręż. W przeciwieństwie do wielu innych, którzy usiłowali przejąć rząd dusz nad światem islamu, Saudyjczyk był w swoim radykalizmie szczery. Jeśli mówił, że gotów jest na męczeńską śmierć, wierzono mu. Wszak mógł wieść bogate, wygodne życie milionera, a jednak poświęcił je na rzecz sprawy i walki. Niechby nawet niesłusznej i okrutnej